FB

piątek, 7 września 2012

Dzień sto trzynasty

Walkę z lenistwem można uznać za rozpoczętą. W zasadzie teraz czasem pojawia się myśl, a może zamiast po pracy pójść poćwiczyć pojadę sobię do domu, a potem ewentualnie pójdę na siłownię gdzie pewnie będąc już w domu nie chciałoby mi się znów specjalnie jechać. Jednak myśl pozostaje tylko myślą i dalej dzielnie każdego dnia zjawiam się na zajęciach i w zasadzie robię to co zwykle. Organizm już chyba dość porządnie przyzwyczaił się do tego co robię i po ostatnim całkiem ładnym zejściu w dół z wagi tym razem stoi mniej więcej na tym samym poziomie. Zwykle w piątki było ważenie w Natur House jednak dzisiejsze niestety z przyczyn niezależnych ode mnie musiałam przełożyć na poniedziałek. W ostatnich dniach w ramach urozmaicenia treningów dorzuciłam poza latungą również zumbę do zajęć uczęszczanych i jestem bardzo mile zaskoczona, wdrażane w zajęcia są również kroki z różnych rodzajów tańców podczas których jest przede wszystkim dobra zabawa i solidna nauka także do tego od nowego tygodnia wybiorę jeszcze jakieś zajęcia wzmacniające i tydzień zorganizowany.
Coś ostatnio znudził mi się już twaróg z jogurtem w pracy na drugie śniadanie, szczerze powiedziawszy zaczął mi już uszami wychodzić więc został zamieniony na serek wiejski z mniejszą zawartością tłuszczu oraz w okolicy obiadowej coś ala leczo czyli warzywa duszone na patelni z dodatkiem kurczaka, do tego zioła i praktycznie wcale nie czuć, że jest to potrwa typowo stosowana pod dietę. Jabłka ostatnio smakują jak kartofle więc przewaga jest teraz kiwi, grapefruitów czasem pojawiają się brzoskwinie czy nektarynki, ale to już ostrożniej z tym ;-)
Kg ewidentnie od pewnego czasu zaczęły schodzić wolniej, ale nie przejmuje się tym najważniejsze, że cały czas jestem w ruch i trzymam się codziennych treningów plus dieta więc myślę, że zdrowo będą schodzić w dół  tak jak powinny, grunt to pozytywne nastawienie, to już podobno połowa sukcesu :-)
Pozdrawiam,
Sabina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz