FB

poniedziałek, 3 września 2012

Dzień sto dziewiąty

No i przyszedł wrzesień. Pora gdzie sama rozpoczynam walkę z własnymi słabościami. Mam ogromną nadzieję, że za kolejnych sto dni będę miała ponownie się czym pochwalić. Wspólnie z organizatorami akcji udało nam się odwalić kawał dobrej roboty. Przeglądając zdjęcia sprzed kilku miesięcy zachwycające jest to, że są to fotografie które były zrobione praktycznie 20 kg temu - to cieszy :-)
 No tak wiele osób dopytuje co dalej... jest dieta której się trzymam, podpisałam umowę z Fit Your Life na roczny pakiet wejść bez żadnych ograniczeń na siłownię i wszelkiego rodzaju zajęcia fitness. Raz, że jest to dość atrakcyjna oferta no i co najważniejsze, nawet jeśli nie będzie mi się chciało chodzić po pewnym okresie fakt, że mam to wykupione będzie motywował do wykorzystania i mobilizował do dalszego działania. Wszelkie chwyty dozwolone więc na wszelki wypadek leniwego okresu jaki kiedyś może się zjawić umowa roczna jest najlepszym rozwiązaniem :-) Dziś trening rozpoczęłam od siłowni 30 minut orbitreka i 30 minut bieżni, brzuch i na dobicie zajęcia z latungi które zawsze dodają pozytywnej energii i pojawia się chęć na jeszcze więcej. Jeśli chodzi o jadłospis to w dalszym ciągu dzień podobny do dnia. Rano dwie kanapki ciemnego chleba z wędliną plus biała kawa do tego. Później nektaryna i biały ser z dodatkiem odtłuszczonego jogurtu smakowego. Na obiad zupa porowa z cebulą, brokułem i kurczakiem. Później znów twaróg z jogurtem i jajko z tuńczykiem na kolację. W dalszym ciągu jestem na fiolkach przyśpieszających spalanie z Natur House oraz fibrokach z odpowiednią, dzienną dawką błonnika. Miałam przerwę całą sobotę i niedzielę od treningu i dziś jakbym skrzydeł dostała. Także po wolnym weekendzie pełna regeneracja organizmu i cały czas utrzymujące się świetne samopoczucie :)


Pozdrawiam,
Sabina

4 komentarze:

  1. Hej:) śledzę Twojego bloga od paru tygodni i jestem pod wielkim wrażeniem Twojego samozaparcia,pozytywnego nastawienia i efektow, które już osiągnełaś - a są one rewelacyjne:)
    Trafilam przypadkiem przeszukując internet pod kątem odchudzania bo sama postanowiłam się w końcu zabrać za siebie po ciąży. Ja co prawda mam do zrzucenia tylko 10 kg (udalo sie już 5! :) ) ale jest to cholernie trudne. Dlatego naprawde podziwiam Cie i nie przerywaj swojego odchudzania bo dajesz sile:)
    pozdrawiam i powodzenia
    J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prosimy o aktualne zdjęcia :) i nadal kibicujemy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcia pojawia się jvz niebawem :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń