FB

O MNIE


Prób było wiele, efekty bywały całkiem niezłe, ale za każdym razem kończyło się tak samo, zaczęło brakować sił i motywacji by podtrzymać to co udało się osiągnąć.
Pierwsze wielkie odchudzanie było w pierwszej klasie LO na tzw. Diecie kapuścianej,  po dwóch tygodniach gotowanej kapusty (do której do dziś pozostał wstręt i obrzydzenie) nadszedł etap dość ostrych głodówek trwających około dobrych trzech tygodni i intensywnych ćwiczeń w domu, co łącznie daje wynik ok. 15kg mniej, brzmi zadowalająco, ale skutki odczuwalne są do dziś.  Tu nasuwa się pytanie skoro tak dobrze szło to dlaczego na 80 kg pozostało? Przecież w szybkim czasie w łatwy sposób można by było pozbyć się jeszcze z 10kg i byłoby po problemie, a no właśnie bo wtedy zaczęły się problemy ze zdrowiem, niedobory witamin w organizmie, cennych pierwiastków i mikroelementów, włosy zaczęły garściami wychodzić, ale to oczywiście zaczęłam tłumaczyć sobie na swój sposób, a to za dużo kamienia w wodzie, a to szampon zły kupiłam, a to za często suszarki używam, a to odżywki za mało, ale jak zaczęły się omdlenia to przejrzałam na oczy. Wystarczyła ciepła woda w wannie, zamknięta łazienka i padałam. Więc zaczęło się  skrupulatne pilnowanie tego  co zjadam i żeby faktycznie trafiało to do moich ust i jak już zaczęłam jeść „normalnie” nie potrafiłam znów przejść na dietę zawsze było „od jutra” bądź „od poniedziałku” i tak jakoś w niecały rok ok. 12 kg powróciło. Więc przyszedł czas by znów spróbować się ich pozbyć. Wdrożyłam oczywiście zestaw ćwiczeń i nie chciałam już chudnąć na głodzie, bo jak się okazało poprzednim razem nie była to droga do sukcesu więc po prostu nie jadłam kolacji, słodyczy, mniejsze porcje i tak w miarę zdrowo, ale jakoś opornie, bardzo powoli to szło, więc wpadły mi w ręce tabletki (Thermal Pro) dzięki którym miałam nie czuć głodu, pojawić się miało więcej energii i dość szybki spadek wagi zatem rewelacja! Około 15 minut po wzięciu tabletki zaczynały się duszności, słabo się robiło, ale tylko jakieś 15 minut to trwało także dało się to przeżyć. Pojawił się też bardzo duży problem ze spaniem(jak np. położyłam się spać ok. 22, usnąć udało się około 24, czasem dopiero 1 gdzie w okolicach 5,6 się wybudzałam i nie było opcji by usnąć po raz kolejny) byłam bardzo nadpobudliwa, nerwowa, ale przecież dzięki nim miałam uzyskać wymarzoną wagę więc pomyślałam sobie dam rade.  Wtedy zrzuciłam 8 kg w ponad dwa miesiące.  No i znów wszystko byłoby dobrze gdyby nie pewien incydent. Dorabiałam sobie w weekendy i raz za późno wstałam więc nie zdążyłam zjeść śniadania, ale tabletkę wziąć musiałam z rana bo im później bym wzięła tym gorzej by było ze spaniem. Po jakiś 15 minutach dotarłam do pracy, przebrałam się i znów te duszności, słabości, nagle omdlałam, na chwile straciłam przytomność, pojawiły się drgawki przyjechało pogotowie, kilka dni spędzonych pod kroplówkami w szpitalu i jedną nogą niemalże na drugiej stronie. Zatem jak nie trudno jest się domyśleć po powrocie do domu zaczęłam się normalnie odżywiać a kg z miesiąca na miesiąc szły w górę.  Przez kolejne lata były liczne próby, ale bez większy spektakularnych efektów, bo nie chciało mi się już ćwiczyć a tylko ograniczenie diety a wiadomo, że jak nie ma ruchu to nie ma efektu, bo to jak leżenie w 35 stopniowym upale na plaży opalając się w ubraniu, wniosek jaki się nasuwa? – że efekt dość marny! No może po twarzy coś będzie widać, to tak jak i w diecie bez ćwiczeń. W końcu pod koniec lutego 2010 roku (II rok studiów) przeżyłam szok wchodząc na rzadko odwiedzaną wagę wybiło 111kg przy wzroście 177cm a w lipcu miałam być świadkiem na weselu najlepszej przyjaciółki, więc tak tego pozostawić nie mogłam!

Po wieloletnich doświadczeniach już wiedziałam, że głodując nie da się schudnąć na stałe, biorąc tabletki też do niczego nie dojdę, wdrażając samą dietę też nic nie osiągnę, a czas ucieka. Więc zapisałam się na siłownię, zaczęłam się zdrowo odżywiać, miałam dużo ruchu i z początkiem marca zaczęłam. W czerwcu waga wybiła 95 kg chudłam średnio 4 kg miesięcznie, przy czym nie byłam głodna, miałam mnóstwo energii a do tego poprawa kondycji, większa ruchliwość i sprawność. Na tym poziomie pozostałam dalej była siłownia potem zamieniona na zajęcia fitness i tak mniej więcej do kwietnia 2011 potem jakiś czas przestałam ćwiczyć więc waga zaczęła się wahać o 2, 3 kg w górę więc w okresie wakacyjnym znów rozpoczęłam zajęcia fitnesowe, ale bez żadnej diety więc waga stała w miejscu(ok98kg), ale co najważniejsze nie szła w górę. Jednak od września przestałam ćwiczyć bo ważne egzaminy, a to praca,  a to nie ma czasu(co było oczywiście tylko wymówką bo wystarczy chcieć) i nagle zrobił się maj 2012 a waga wybiła prawie 112kg! Co oznacza że w przeciągu 9 miesięcy przytyłam 14kg totalna porażka!

  Zbierając te wszystkie doświadczenia dziś już wiem, że głupotą jest się głodzić, przecież organizm potrzebuje czegoś do życia, tabletka co najwyżej sprawi uczucie sytości ale NIGDY dzięki niej nie uda Ci się schudnąć(jak już chudniesz będąc na jakiś tabletkach to chudniesz dlatego, że jesz mniej, a nie dlatego organizm wchłonął tabletkę „cud”-bo takie nie istnieją)! Wiem też, że najważniejszy jest ruch, ćwiczenia, odpowiednio dobrany trening i tylko dzięki temu można zrzucić na stałe zbędne kilogramy, więc od jakiegoś czasu zaczęłam się zastanawiać tylko jak to zrobić.
Kiedyś miałam bardzo silną siłę woli, motywacje i chęci do działania ale nie wiedziałam w jaki sposób prawidłowo to wykorzystać, a dziś już to wszystko wiem, jak powinnam działać, ale nie mam na tyle silnej woli by wdrożyć to w życie. Po latach ciężkich zmagań, licznych katorgach, nieudanych próbach, wzlotach i upadkach innymi słowy chudnięcia i tycia jednak los się do mnie uśmiechnął! Wygrałam konkurs „Metamorfozy” którego patronatem medialnym jest tygodnik Gwarek w którym otrzymałam trzymiesięczny karnet do Fit Your Life z opieką osobistego trenera oraz dietetyka wraz z suplementami diety Nature House, a dodatkowo aby móc w odpowiedni sposób wyrzeźbić i wymodelować sylwetkę zestaw zabiegów w salonie Kamajo w Tarnowskich Górach.
Pod okiem specjalistów został skrupulatnie ułożony plan dnia, odpowiednio zbilansowana dieta, trening który jest integralną i nieodłączną częścią zdrowego stylu życia, a do tego zabiegi które mają na celu zmniejszenie niedoskonałości pozostałych po nadmiernych kilogramach, cóż można więc więcej chcieć od życia?:-)
Cieszę się również, że powstało w sieci miejsce, w którym będę mogła dzielić się z Wami swoimi doświadczeniami podczas trzech miesięcy walki ze zbędnymi kilogramami :) Liczę na to, że oprócz wymiany doświadczeń, prowadzenie bloga będzie w pewnym sensie motywacją do działania zarówno dla mnie jak i dla wielu innych osób przeglądających wpisy. Również inspiracją do zrobienia czegoś dla siebie, bo w końcu cel do którego się dąży osiąga się przede wszystkim dla siebie, dla lepszego samopoczucia, podwyższonego komfortu życia, zewnętrznej estetyki oraz co w tym wszystkim tak naprawdę jest najważniejsze zdrowia! Tak więc do dzieła! Trzymajcie kciuki:)