FB

czwartek, 16 sierpnia 2012

Dzień dziewięćdziesiąty pierwszy

Przez okres ostatnich około dwóch tygodni totalnie rozregulowałam rytm dnia i pory posiłków co znów widzę ma swój skutek na wadze. Kolejny mały zastój, ale w sumie teraz jakoś specjalnie się nim nie przejmuję, pewnie to tylko chwilowe i kilka dni później waga ruszy w dół jak tylko wrócę do pierwotnych pór posiłków. Zresztą najgorsze co bym mogła zrobić to zacząć się tym nadmiernie przejmować, stresować co zapewne niekorzystnie wpłynęłoby na pracę całego organizmu. Oczywiście sama jestem winna temu, ale nadmiar obowiązków nie pozwalał jeść o regularnych porach dnia i efekt od razu widoczny. Zdarzyło mi się w tym tygodniu też zjeść coś po treningu bo w ciągu dnia było niewiele czasu na to i od razu po wadze to widać. Od trzech miesięcy zawsze pilnowałam pory i ilości posiłków, a w ostatnim czasie przestałam nad tym panować i nie przypuszczałam, że efekt zwrotny tak szybko się pojawi. Do tego kilka dni nie miałam dostępu do wagi więc nie byłam na bieżąco, więc jeśli o mnie chodzi zdecydowanie lepiej jest kiedy ważę się każdego dnia przynajmniej jestem na bieżąco :-)
Wczoraj oczywiście trening zaliczony, dziś wieczorem kolejny, a już jutro kolejna wizyta w Natur House.
W domu chwilowo nie mam dostępu do sieci ze względu na awarię komputera więc w trakcie weekendu może być ciężko z blogowaniem, ale mam nadzieję, że szybko wróci do swojej sprawności ;-)

Pozdrawiam,
Sabina

2 komentarze:

  1. Dziwi mnie Twoje podejście do ćwiczeń i diety, otrzymałaś szansę za którą niejedna dziewczyna dałaby się zabić. Nie potrafisz wytrzymać nawet 3 miesięcy przestrzegając posiłków i ćwiczeń. Cały czas znajdujesz jakieś wymówki i usprawiedliwienia.
    Ludzie którzy Ci pomagali będą musieli się czuć zawiedzeni bo Twoje zachowanie świadczy o tym, że był to tylko słomiany zapał. A szkoda !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby był to słomiany zapał pewnie dalej stałabym na etapie 112kg. Na treningi chodzę regularnie tak jak mam to zalecone przez trenera. Jedynie jedzenie o stałych porach stało się ciężkie do podtrzymania, ale to z przyczyn nie zależnych ode mnie których niestety nie mogłam wyeliminować. Podczas każdego procesu odchudzania przychodzi moment kryzysowy i w ostatnim czasie taki miał właśnie miejsce, ale sztuką jest go przetrwać i iść dalej dzielnie do przodu, co oczywiście cały czas robię. Ja jestem bardzo zadowolona z efektów jakie udało mi się uzyskać,a organizatorzy akcji? - myślę, że nie nam to oceniać jakie powinni mieć odczucia, w swoim czasie pewnie sami swoją opinię przedstawią.

    OdpowiedzUsuń