FB

wtorek, 21 sierpnia 2012

Dzień dziewięćdziesiąty szósty

Dni lecą i kg również w dół co bardzo mnie cieszy. Ostatnie treningi są dość intensywne i od poniedziałku wróciłam na pojemniczki z jedzeniem na cały dzień do pracy. Zazwyczaj wrzucam do nich pokrojone pomidory z bazylią bo sezon ogródkowych ogórków niestety się zakończył. Twaróg zmieszany z jednym małym jogurtem smakowym 0% no i coś na obiad zazwyczaj jest to jakaś zupa z warzywami i pokrojonym kurczakiem albo ewentualnie jakiś mix warzywny z patelni z dodatkiem podsmażonej piersi z kurczaka. Zdarza się też lekki serek wiejski no i już chyba tradycyjnie kefirki oraz owoce. Dziś i jutro również dzień diety uderzeniowej także na śniadanie w sumie jak zwykle dwie kanapki ciemnego chleba z wędliną, kawa biała do tego, drugie śniadanie kefirek plus jabłko na obiad zupa krem z zielonego ogórka z udkiem. Podwieczorek owoce i w ramach kolacji jajecznica na pomidorach oczywiście zimna spakowana w pojemniczki i zjedzona gdzieś pomiędzy pracą, a pozostałymi obowiązkami, niestety w biegu.
Większość dni w zasadzie wyglądają bardzo podobnie do tych na początku, każdy zaczyna się od suplementów diety Natur House, potem poranny trening, praca i co jakiś czas wizyty w salonie Kamajo na zabiegach. Jedyne co bardzo staje się odczuwalne to stosunkowo późne wracanie do domu po całym dniu i to poranne wstawanie... czasem najchętniej nie wychodziłabym z rana w ogóle z łóżka, ale po czwartej drzemce która dzwoni wiem, że to już ostatnia chwila by zdążyć i się ze wszystkim wyrobić na czas, więc zwlekam się i na ostatni dzwonek jestem gotowa do wyjścia. Także każdy weekend jest błogim okresem bo przede wszystkim mogę odespać cały tydzień. Pocieszające jest to, że  juz jutro półmetek tygodnia więc potem jeszcze tylko czwartek, piątek i znów weekend, także jakoś przeleci :-)


Pozdrawiam,
Sabina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz