Poranny trening okazał się dość ciężki dla organizmu. Zmęczenie mocno dawało się we znaki. Na początek pół godziny orbitreka po czym miała być bieżnia, niestety brakło prądu więc był rowerek :-) w zasadzie jakoś bardzo ten fakt mnie nie zasmucił, idąc na bieżni pewnie za sobą powłóczyłabym nogami, a tak zrobiłam co powinnam i do pracy. Na śniadanie dziś ciemna bułka z ziarnami z wędliną i białym twarogiem plus kefirek naturalnym. Na drugie śniadanie jabłko i szklanka maślanki naturalnej. Obiad całkiem smaczny podpieczony kurczak z podobnie przyrządzonym brokułem do tego przyprawy i palce lizać, na podwieczorek borówka z kefirkiem naturalnym. Kolacja też niczego sobie jajko z tuńczykiem czego już dawno nie jadłam także dzień można zaliczyć do smacznych. Ogólnie cały dzień odczuwam jakieś dziwne ssanie, zalewam je suplementami i wodą, ale ciężko jest mi się go dziś pozbyć. Mam nadzieję, że to chwilowy kryzys i do jutra zniknie jak ręką odjął. W międzyczasie oczywiście dwie kapsułki po dwa razy papaja z działaniem antycellulitowym i suplementy diety Natur House. Dzień przeleciał szybko i w biegu zatem teraz czas na relaks a od rana kolejne zmagania w Fit Your Life i kolejna wizyta w Kamajo na zabiegu endermologii:-)
Pozdrawiam,
Sabina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz