Wreszcie nastał piątek, godziny poranne i czas na ważenie. W końcu cały tydzień tak naprawdę sprowadza się do tej jednej chwili, momentu w którym się okazuje ile w danym tygodniu udało mi się wypocić kg. Tak naprawdę zawsze wiem, że zeszło bo sprawdzam sobie to bieżąco w domu to jednak jest to dla mnie za każdym razem jednakowo stresujący moment z tego względu, że moje obie wagi zupełnie inaczej pokazują więc zawsze pojawia się myśl, a co jak się popsuła? dlatego chwila sądu ostatecznego wybija zawsze w Natur House gdzie Pani Dorota tym razem przekazała, że zeszło 1.6kg więc moja aktualna waga to 97,2kg co łącznie daje zrzucone prawie 15 kg w dwa miesiące i cztery dni :-) brzmi dumnie! Podczas wizyta została dopasowana dieta uderzeniowa na wybrane dwa dni tygodnia do tego zamiast kolacji koktajle białkowe i fiolki na kolejny tydzień zmagań. Tym razem też były kolejne pomiary ciała pas z 121cm na 104cm, biodra z 127cm na 116cm i biust z 116cm na 105cm:-) Kolejna wizyta już w kolejny piątek.
Dziś wieczne odczucie głodu co wejdę do kuchni to bym coś zjadła. Skończyło się na tym, że późnym popołudniem zjadłam cztery kostki gorzkiej czekolady, arbuza i jabłko do tego. Wszystko byłoby dobrze jakbym zjadła to rano, gdzie od samego wstania z łóżka już to za mną chodziło, ale stwierdziłam, że pewnie wytrzymam a tu proszę jednak nie. Jak to kiedyś uznała Pani dietetyk z Natur House lepiej jest zjeść jedną czy dwie kostki gorzkiej czekolady w momencie kiedy faktycznie mam na nią ochotę, niż wtedy się obejść, a wieczorem to dwa razy tyle nadrobić no i miała rację. Teraz dalej chodzę i tylko myślę co bym mogła jeszcze zjeść, ale niebawem wyjdę z domu to przestanie kusić :-)
Pozdrawiam,
Sabina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz