FB

środa, 18 lipca 2012

Dzień sześćdziesiąty drugi

Wczoraj miałam wrażenie, że jakoś mało mi ćwiczeń, a dziś trener już pomyślał o tym abym za bardzo się nie nudziła. Od dziś po południu następuje modernizacja planu treningowego. Dziś zaczęłam od 40 minut na orbitreku później ćwiczenia na przyrządach. Jako pierwsze były mięśnie skośne brzucha, kolejno odwodziciele i przywodziciela uda w 5 seriach każde ćwiczenie, po 20 powtórzeń. Po czym przyszedł czas na bieżnie i kolejne 30 minut marszu. Także trening ze standardowej godziny nieco się wydłużył, ale w sumie to dobrze, w końcu przyda się wzmocnić trochę mięśnie:-)
Jeśli chodzi o jadłospis to jest niestety wszystko w biegu, ale trzymam się podstawowej zasady czyli jem 5 razy dziennie, ale w małych ilościach. Na śniadanie dziś dwie kanapki ciemnego chleba z twarogiem, do tego kefirek naturalny z fibrokami suplementami diety z Natur House. W pracy do przegryzienia ogórki zielone i pierwsze szklarniowe pomidorki smak prawie jak  pyszne, soczyste i baardzo słodkie brzoskwinki, kolorystycznie nawet do siebie podobne z tym, że bez zbędnych węglowodanów. Do tego tradycyjnie mocno schłodzony kefirek naturalny i dwie kawki białe. Na obiad mix z pora, pietruszki, selera cebuli i kurczaka w kostkę podparowane na patelni. Jak się ostatnio okazuje zdrowo też może być smacznie, wystarczy trochę ziół, odpowiednie przyrządzenie i zje się ze smakiem:-)
Nastrój utrzymuje się bardzo dobry, póki co nie odczuwam żadnego nadmiernego zmęczenia, a do tego tydzień ucieka jak z procy jeszcze tylko jutro piątek i znów weekend ;-)











Pozdrawiam,
Sabina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz