FB

sobota, 16 czerwca 2012

Dzień trzydziesty

Minął właśnie miesiąc diety.  Zatem czas na jakieś refleksje... co mogę już stwierdzić? że czuję się lepiej - to na pewno! Nauczyłam się zdrowego stylu życia i to jest ważne, wieczorem nie pojawia mi się już myśl, a może bym coś zjadła, bo od dwóch tygodni przekonuje się ile potrzeba pracy by to zrzucić. Także wolę nie podjadać bo to oznaczałoby przedłużenie walki, a  chcę dojść do celu, a potem po prostu efekty podtrzymywać. Sam fakt zrzucenia zbędnych kg jest stosunkowo prosty, wystarczy się przyzwyczaić do nowego stylu życia, ale żeby te efekty pozostały na dłużej to już jest sztuka. Czas pokaże jak będzie, ale nie po to wylewam teraz siódme poty żeby potem w miesiąc wszystko wróciło. Do tego zaczynam zauważać luz w ubraniach, nie mam "pociągu" do słodyczy, swobodnie mogę siedzieć obok otwartej czekolady i nie kusi mnie żeby po nią się sięgnąć. Co nie oznacza, że kryzysy się nie pojawiają, ale to nieuniknione. Posiłki które spożywam są smakowite, co jest niezwykle ważne, bo często diety przerywamy bo jadłospis zaczyna nas nudzić i po którymś dniu diety uszami wychodzi codzienne danie i wtedy pojawiają się myśli przecież mała porcja tego(czegoś w diecie absolutnie! niedozwolonego) w ciągu dnia mi nie zaszkodzi, a potem się okazuje, że efektu na wadze nie ma. Przede wszystkim trzeba też chcieć! w końcu nie robimy tego dla kogoś tylko dla siebie. Znajomych, rodzinę można oszukać, że czegoś się nie zjadło, ale siebie? - nie da się!
Jednak po tym ciężkim miesiącu zmagań najbardziej uskrzydlające są sytuacje gdzie spotykam osoby i mówią, że po twarzy bardziej widać, że sylwetka zrobiła się smuklejsza. Nic tak nie dodaje sił jak właśnie te pozytywne spostrzeżenia, przynajmniej mam pewność, że widać już efekty mojej ciężkiej pracy.
Dziś jeden z dwóch dni diety uderzeniowej. Na śniadanie które było oczywiście po treningu kanapka z wędliną do tego jajko gotowane i porcja sera twarogu. No i czas na suplementy wlać wymieszać i wypić. Z rana 2 kapsułki papaji i dwie po obiedzie. Na obiad kurczak pieczony w sosie grzybowo-koperkowym smak rewelacyjny, a do tego surówka z kapusty z dodatkiem pomidora, ogórka, cebuli, papryki i przypraw. Podwieczorek kefirek naturalny, okazał się całkiem smaczny kiedyś przez gardło nie przechodziły mi produkty o smaku naturalny, a teraz z uwielbieniem są spożywane:-) W ramach kolacji sałatka z tuńczyka plus ogórek, pomidor, szczypiorek i cebula.
Wieczór wolny od ćwiczeń,a podczas porannego treningu 1000 spalonych kcal :-)


O minutę gorszy czas niż wczoraj, ale 1000 kcal jest :-)


Pozdrawiam,
Sabina

1 komentarz:

  1. a po kolacji imprezka do rana i kolejne 1000 kcal spalone:p

    OdpowiedzUsuń