FB

sobota, 9 czerwca 2012

Dzień dwudziesty trzeci

Na porannym treningu udało mi się dziś pozostawić 1000kcal zbędnych kalorii na czczo oczywiście :-) Śniadanie dziś było stosunkowo później niż zwykle jakoś po 11 dopiero, ale całkiem smaczne omlet bez tłuszczu, do tego jedna kromka chleba razowego z wędliną i pomidorem popite sokiem z marchwi. Na drugie porcja truskawek ze szklanką kefiru naturalnego. Obiad też niczego sobie kurczak z przyprawami, "upieczony" na wodzie, a do tego sałatka z sałaty lodowej,pomidora, cebuli czerwonej, kalafiora i z dodatkiem sosu winegret także smacznie i pożywnie. W ramach podwieczorku nektaryna i kawa oczywiście też musiała być choć staram się ostatnimi czasy nieco ograniczać w ilościach, zresztą nie ma się co dziwić, teraz co najwyżej mleko 1.5 % a zawsze 3.2 % więc czuć różnicę w smaku ( a właściwie w jego braku ;) )!  Z kolacji zrezygnowałam, ze względu na zbyt późną porę w jakiej miałabym ją zjeść.
Tak, tak pyszna, rozpływająca się czekolada... przeszła przez myśl ale nie przez usta :-)
W soboty treningi odbywają się tylko z rana, więc w ramach relaksu wybrałam się na basen. Dobrze mi to zrobiło, w ciągu tych 2h było trochę pływania, moczenie dupki w jacuzzi plus inne kombinacje ruchowe. Rozluźnienie od razu odczuwalne i pełna regeneracja organizmu. Także oczekiwany efekt został uzyskany :-)



Pozdrawiam,
Sabina

1 komentarz:

  1. Trzymam kciuki mam nadzieję, że się uda, sama straciłam parę kilogramów i wiem jaka to ciężka praca, ale opłaca się. Często czytam ten blog i kibicuje. Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń