 |
| 1:0 dla mnie walka z pokusą wygrana :-) |
Poranne odsypianie można zaliczyć do udanych, o 9 pobudka by na 10 wstawić się na trening. Dziś odczuwalne zakwasy po wczorajszym treningu i ogólne zmęczenie organizmu. Ostatnie minuty ćwiczeń zawsze ciągną się choćby miały trwać wieczność i wtedy wzrokiem tylko odlicza się sekundy do końca, w zasadzie to już na resztkach sił i wytrzymałości, ale nie pozostaje chyba nic innego jak po prostu się to do tego przyzwyczaić. Z biegiem upływu czasu treningi będą dłuższe, bardziej intensywne i z jeszcze większym wydatkiem energetycznym. Także trzeba mocno zacisnąć pas i dostrzegać same pozytywne aspekty ćwiczeń takie jak lepsza sylwetka, ubytki masy tłuszczowej czy też jędrniejsze ciałko:-) bo jak ciągle sobie powtarzam pozytywne nastawienie to już połowa sukcesu!
Dziś i jutro mała modyfikacja jadłospisu. Na śniadanie kromka chleba razowego, dwa kiwi i kefir. Później na drugie dwie śliwki suszone z maślanką. Na obiad krem z brokuł plus ryba po grecku. Podwieczorek porównywalny do drugiego śniadania, a na kolację tuńczyk z ogórkiem kiszonym. Pomiędzy tym wszystkim też trafiła się kawka i suplementy diety. Ostatnimi czasy widok czegoś smakowitego nie przynosi z sobą chęci ale zapach... działa momentalnie! Całe popołudnie walczyłam z ptasim mleczkiem którego zapach unosił się wręcz nad stołem. Gdzie u mnie na talerzu porcja warzyw z z gotowaną rybą.Pokusy są ale daje radę, w końcu nie ma innego wyjścia...
Pozdrawiam,
Sabina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz