FB

środa, 30 maja 2012

Dzień trzynasty

Dzień minął bardzo spokojnie. Dziś po raz pierwszy do pracy wybrałam się rowerem, gdzie zawsze i wszędzie poruszałam się tylko samochodem, ale postanowiłam że jak tylko sytuacja na to pozwoli to będę korzystać albo z dwóch kółek albo z dotarcia do celu na pieszo, w końcu ruchu nigdy za dużo, a wręcz jest on wskazany w jak największej dawce :-) Lekkie zakwasy po codziennych brzuszkach w dalszym ciągu się utrzymują w końcu mają pełne prawo, od dawna nie były uruchomione więc nie ma się co dziwić, że teraz po małym wysiłku od razu je czuć.
Dzisiejsze śniadanie było całkiem smaczne, tuńczyk z jajkiem ugotowanym do tego fibroki i kromka chleba ciemnego z ziarnami, na drugie jabłko, 3 godziny później był też jogurt naturalny 400ml podzielony na dwie porcje, a po powrocie do domu koło 17.30 obiad czyli zupa na kostce rosołowej Natur House bez soli z dodatkiem "roztrzepanego" jajka (przysmak dzieciństwa :-) ) i do tego gotowana pierś z kurczaka. Koło 19 skubnęłam jeszcze kilka plasterków chudych wędlin.
Myśli biegają już wokół jutrzejszego dnia po pracy co tygodniowe spotkanie w Natur House sprawdzenie wagi, dostosowanie diety, a o 20 pierwsza wizyta w Fit Your Life z trenerem. Dzięki temu, że wizyty u dietetyka są raz na tydzień jest łatwiej nad sobą panować bo przecież każdy grzech jak nie za tym ważeniem to za kolejnym będzie widoczny na wadze, oszukać można każdego ale siebie i wagi niestety się nie da. Teraz dojdą jeszcze treningi więc w chwili załamania powinna pojawić się myśl, że szkoda byłoby zjeść dużą porcję czegoś niedozwolonego, żeby później pozbyć się jej z organizmu potrzebne będzie kilka dobrych godzin wysiłku oblanego potem więc lepiej obejść się smakiem, w końcu tyle już na  to pracuje  zatem szkoda zaprzepaścić tych efektów, ciężkiej pracy i licznych wyrzeczeń.
Moje wagi wariują albo ja stanęłam w miejscu z wagą, nowa wskazała 109kg a stara wskazuje niecałe 107kg przy czym stara zaniża wynik, aż strach pomyśleć co pokaże jutro w Natur House przecież pilnuje diety i nie podjadam więc powinno już trochę zejść w dół, ale nie ma co panikować jutro się wszystko okaże!



Pozdrawiam,
Sabina

2 komentarze:

  1. Trzymam Mysza za Ciebie kciuki. Wiem jak ciężko pracujesz nad tym :) Jutro koniecznie poproszę o wynik twoich zmagań.
    Powodzenia Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Sabina, super pomysl. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń