Jak nie raz to powtarzałam weekendy okazują się stosunkowo ciężkim okresem. Pomimo że to jedyny czas gdzie można odpocząć, nabrać nowe siły i się nieco zregenerować to bez ćwiczeń i konkretnych obowiązków dzień zdaje się być cięższy do przetrwania pod względem diety, za dużo czasu spędzonego w domu. Udało mi się obejść bez produktów dodatkowych, ale zamiast tylko grejpfruta na drugie śniadanie to był z dodatkiem kiwi, w godzinach po południowych zamiast tylko jogurtu naturalnego był z dodatkiem kiwi i tak jakoś cały dzień organizm prosił się o coś do przekąszenia... na tygodniu nie ma czasu by myśleć o tym, że jest się głodnym.
Jeśli chodzi o jadłospis z całego dnia to jest dokładnie taki jak wczoraj jedynie ze zmianą owoców. Od jutra wracam znów do diety która jest stosowana na co dzień. Zmiany są wprowadzane na wybrane dwa dni tygodnia i jak wczoraj wspomniałam zwane są dietą uderzeniową, co ma na celu nie przyzwyczajanie organizmu do tego co ma (czyli codziennej diety) bo jeśli by się przyzwyczaił to przestał by na nią reagować, a waga wtedy stanęła by w miejscu, stąd te uderzenia by organizm cały czas pracował nad spalaniem:-)
Permanentny proces siedzenia w domu zmusił mnie do wyjścia chociaż na rower także popołudnie spędzone w miarę aktywnie i część wieczoru w zasadzie też, gdyby nie anomalia pogodowe pewnie dłużej dałoby radę pojeździć. Co zauważyłam dystans który kiedyś zdarzało mi się dość często pokonywać zdał się być łatwiejszy dziś do pokonania niż zwykle to bywało, kiedyś przy pierwszej górce czułam dość spore zmęczenie, a teraz praktycznie cała droga bez odczuwalnego zmęczenia. Zatem na pewno mogę stwierdzić, że wydolność organizmu bardzo mocno uległa poprawie, co bardzo mnie cieszy. Przy większych górkach kiedyś w ramach ułatwienia sobie życia po prostu zeszłam z roweru i wprowadziłam rower, a dziś ani razu mi się to nie zdarzyło, także wytrzymałość i siła woli na pewno też poszła dość wysoko w górę. Ostatnio na rowerze byłam dość dawno, ale dzięki temu to są zmiany które jestem w stanie zaobserwować gołym okiem. Oby tak dalej!
Pozdrawiam,
Sabina

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz