Witam,
Wybiła 17.15 więc chwiejnym krokiem zjawiłam się w Natur House gdzie było umówione pierwsze spotkanie organizacyjne. Nie ukrywam, że towarzyszył temu dość spory stres, który jednak szybko został rozładowany dzięki miłej atmosferze. No i się zaczęło, teraz już nie ma odwrotu choć lęk czy dam rade i podołam oczywiście istnieje.
Jednak nie taki diabeł straszny jak go malują Pani dietetyk która jest odpowiedzialna za dopasowanie diety w przyswajalny sposób przedstawiła mi jadłospis dnia który nie jest tak bardzo drastyczny jak na początku się tego spodziewałam, do tego kilka fibroków (suplementów) które sprawią, że uczucie głodu zniknie i gotowe. Mało tego podczas mierzenia ku mojemu zdziwieniu okazało się, że na przekroju kilku ostatnich lat urosłam kolejne 2 cm co łącznie daje 179 cm ;-)
Pewnie nieco cięższe będą treningi, Pan trener od razu zastrzegł, że taryfy ulgowej nie będzie, a koszulkę po zajęciach będzie można wykręcać jak po deszczu, ale chyba właśnie o to chodzi?! – o tym przekonam się już niebawem:)
Po wyjściu szybkie zakupy bo od jutra już zaczynam dietę, a w lodówce raczej nie ma produktów kwalifikujących się na listę odpowiednich. Zatem krótka lista, wstępne zakupy i gotowe, można rozpocząć od rana walkę:)
Po stresującym dniu wypad na miasto i ostatni mały grzeszek -cola, ale od jutra oczywiście idzie w odstawkę wraz z wieloma innymi produktami. Teraz szklanka wody by zapchać nieco żołądek i do wyrka spać:-)
| Pierwsze małe zdrowe zakupy :-) |
Pozdrawiam,
Sabina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz