Kilka dni nieobecności czas nadrobić! Właśnie parę dni temu przekroczyłam półmetek diety. Mówią, że początki są ciężkie, ale czas który pozostał do końca programu wcale nie zdaje się być łatwiejszy! Pogoda sprawia, że pojawia się bardzo duże zmęczenie i osłabienie organizmu. Co się w ostatnim czasie zmieniło? Od tego tygodnia treningi z częstotliwości 3 razy w tyg. wieczorem zmienione na dzienne co łącznie daje 11 treningów na tydzień. Każdego dnia rano i wieczorem i do tego sobotni poranek. Podczas ostatnich pojawiła się mała modernizacja, w obecnym czasie stawiamy na bieżnie z dużą intensywnością i pod wznosem. Podczas pierwszych minut idzie się całkiem dobrze, w okolicach 20 minut pojawia się pierwsze większe zmęczenie, a na koniec to już zaczynam ciągnąć za sobą nogi, ale efekty wylanych potów są widocznie na koszulce, którą po treningu można wykręcać. Całe ciało robi się bardzo rozgrzane, choćby było od środka podpalane, wręcz odczuwalne jest dziwne odczucie parzenia od wewnątrz, no ale właśnie wtedy dochodzi do najszybszego spalania tkanki tłuszczowej.
Zabiegi w Kamajo przełożyliśmy na przyszły tydzień. W ostatnich dniach obserwacji ciała mogę już śmiało stwierdzić, gołym okiem widać, że skóra na udach z przodu stała się widocznie gładsza, po bokach widać jeszcze charakterystyczne dziurki, ale myślę, że po kolejnych zabiegach i tym się zajmiemy.
Czwartek to również dzień ważenia w Natur House. Już chyba tradycyjnie od rana o niczym innym nie myślałam jak o tym ile w tym tygodniu udało się zrzucić zbędnych kilogramów. Od samego wejścia miłe przywitanie, rozpoczęła się rozmowa, jak zwykle odczuwalne przyśpieszenie akcji serca wyskok z ubrań i na wagę,nastała cisza, skupienie wzroku na cyferkach i te delikatne przesuwanie palcami Pani Doroty "wagomierza" w dół, rozpoczęła od 103 kg i schodziła coraz to niżej aż na 100.8kg gdzie waga równo i stabilnie stanęła. Zatem od ostatniej wizyty zeszło kolejne 2.1kg! Pani Dietetyk jest zachwycona osiągnięciami. Według pierwotnych założeń Centrum Dietetycznego Natur House miało schodzić miesięcznie mniej więcej około 4-5kg a tu proszę efekty nieco lepsze i tu zasługę trzeba przypisać ogromnej intensywności treningów pod okiem Pana Marcina.
Podczas wizyty otrzymałam również kolejną dietę uderzeniową na nowy tydzień zmagań, przecież nie można za bardzo przyzwyczaić organizmu do jednolitej diety bo przestanie na nią reagować, a wtedy waga stanie w miejscu. W tym tygodniu również zostały fiolki które były wdrożone tydzień temu na dzień i na noc które mają na celu indywidualny plan spalania w dzień i w noc. Do tego suplement który powinnam wypić rozmieszany z wodą przed obiadem i kolacją, kilkanaście minut wcześniej, żeby też przede wszystkim szybciej uzyskać odczucie sytości, dzięki czemu zostanie przyswojona mniejsza porcja :-) no i skończyła się też papaja która przyśpiesza proces zwalczania cellulitu.
Choć dziś zmęczenie duże, ale samopoczucie całkiem niezłe w końcu to ponad kolejne 2kg mniej! :)
Pozdrawiam,
Sabina

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz